Pozwólcie Państwo, że przytoczę następujący tekst: - Tworzy się Radę Dialogu Społecznego (…) Rada prowadzi dialog w celu zapewnienia warunków rozwoju społeczno-gospodarczego oraz zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki i spójności społecznej. To są pierwsze słowa ustawy uchwalonej przez Sejm w lipcu 2015 r. Była to kolejna próba realizacji konstytucyjnej zasady, w myśl której dialog i współpraca partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Polski.

Rada Dialogu Społecznego miała być remedium na wszystkie ułomności poprzedniczki - Trójstronnej Komisji do spraw Społeczno-Gospodarczych i wojewódzkich komisji dialogu społecznego. Po pierwszych, obiecujących latach jej działania coraz częściej pojawiały się symptomy erozji. Pod koniec czerwca 2013 r. związkowcy zawiesili swój udział w pracach Komisji. Uznaliśmy, że dialog jest pozorowany, a nasze postulaty nie są brane pod uwagę przez rząd. Odpowiedzialność za to, co stało się z Komisją Trójstronną, spada przede wszystkim na rządzących – stwierdził prof. Jerzy Hausner. Pod koniec października 2013 r. po dwustutysięcznym proteście związkowym na ulicach Warszawy, na spotkaniu u prezydenta Bronisława Komorowskiego związkowcy zgłosili pomysł nowej ustawy o dialogu społecznym. Własny projekt przygotowali pracodawcy, a następnie uzgodnione ze związkami zapisy przekazali resortowi pracy. Dwa lata później powstała Rada Dialogu Społecznego. - Są sprzeczne interesy, sprzeczne dążenia, sprzeczne wrażliwości, sprzeczne zadania. Ale wtedy sprawy idą do przodu, jeśli za tymi wszystkimi sprzecznościami stoi wola i zdolność do zwierania porozumień na zasadzie szukania choćby tego minimum wspólnego myślenia" – mówił wówczas Prezydent Komorowski.

RDS ruszyła z impetem. Mechanizm wydawał się być dobrze skonstruowany i „naoliwiony”. Do czasu. Nowy, większościowy rząd coraz częściej traktował RDS jak zabawkę, którą się znudził. Projekty ważnych społecznie i gospodarczo ustaw wnoszono do „laski marszałkowskiej” w trybie inicjatywy poselskiej, a więc z pominięciem opinii partnerów społecznych. Próby debaty o zbliżających się zagrożeniach, inicjowane przez stronę społeczną, lekceważono i zbywano komunałami w manierze propagandy sukcesu.

Aż dopadła nas pandemia. Rząd podjął paniczne działania, aby opanować sytuację. Strona społeczna RDS wyraziła natychmiastową gotowość ścisłej współpracy w duchu odpowiedzialności za Polskę. Rząd przedstawił „tarczę antykryzysową”. Wydawało się, że odpowiedzialność i rozsądek wezmą górę. Jednak nie! Górę wzięły polityczne kalkulacje! Zgodnie z poprawkami do „tarczy”, wniesionymi przez posłów PiS, premier będzie mógł odwoływać członków Rady Dialogu Społecznego. Jednym z powodów odwołania może być fakt współpracy z PRL- owskimi służbami specjalnymi. Innym "sprzeniewierzenie się działaniom Rady" i doprowadzenie do "braku możliwości prowadzenia przejrzystego, merytorycznego i regularnego dialogu”. Negatywnie w tej sprawie wypowiedzieli się przedstawiciele Międzynarodowej Organizacji Pracy, Parlamentu Europejskiego, Europejskiego Komitetu Społeczno-Ekonomicznego, liderzy europejskich organizacji pracodawców i związków zawodowych.

Lustracja RDS? Nie mam nic przeciwko temu. Jeżeli komuś to potrzebne możemy wracać do tego, co było 30, 40, 50 lat temu. Bardziej mnie intryguje co decyduje o postawieniu zarzutu „sprzeniewierzenia” lub „doprowadzenia do braku możliwości prowadzenia dialogu”? Samodzielna ocena premiera? Odwołam się do konkretnych przykładów. Rząd nie wprowadził do tarczy antykryzysowej wielu oczekiwanych rozwiązań dla pracowników. Zignorował głosy partnerów społecznych i Senatu. Posłowie odrzucili zmiany, które zwiększały wsparcie dla pracujących. Między innymi to, aby w trakcie postojowego, wynagrodzenie pracownika było rekompensowane w 75% przez państwo, a w 25% przez przedsiębiorcę. Czy to kara za „sprzeniewierzenie się” czy za „brak możliwości prowadzenia przejrzystego, merytorycznego i regularnego dialogu”? A może chodzi o pustą kasę?

OPZZ negatywnie zaopiniował poselski projekt ustawy w sprawie głosowania korespondencyjnego w wyborach Prezydenta RP. Po pierwsze, nie zgadzamy się na narażenie życia i zdrowia kilkudziesięciu tysięcy pracowników Poczty Polskiej i ich rodzin. Po drugie uważamy, że taka organizacja wyborów narusza podstawowe zasady demokracji zapisane w Konstytucji RP. Czy to jest „sprzeniewierzenie”, a może „brak możliwości prowadzenia dialogu”? To jest rozważanie teoretyczne, bo tekst ustawy nie był przedmiotem konsultacji z RDS. Ale kto wie, może już wkrótce, decyzją premiera przestanę być jej członkiem?

Nawet w dobie tak głębokiego kryzysu rządzący nie zapominają o partyjnym przeciąganiu liny. Ustawy, które miały ratować polską gospodarkę i pracowników, wykorzystywane są do bieżącej gry politycznej. Panie Prezydencie, Panie Premierze, Panie Prezesie, nie lekceważcie dialogu! Przełóżcie swoje sprawy na potem, przestańcie uprawiać partyjne gry w czasie epidemii! Zacznijcie ratować społeczeństwo! To Polki i Polacy powierzają Wam władzę. To oni mogą Wam ją odebrać. Bez nich, żadne manipulacje i sztuczki wizerunkowe nie będą skuteczne!


Przewodniczący OPZZ

Andrzej Radzikowski